Koronawirus firmy ogólnie tracą na pandemii. Są jednak i takie, które na walce z epidemią zyskują - w jaki sposób

Wiadomo, że najbardziej negatywne skutki pandemii odczuwa teraz branża turystyczna, transportowa, hotelarska, gastronomiczna i MICE, czyli składająca się z firm obsługujących targi, kongresy, mitingi biznesowe itp. spotkania. A czy jakieś branże zyskują - teraz i na dłuższą metę?
Jedni zyskują, bo sprzyja im koniunktura wywołana walką z pandemią, inni bo mają wyobraźnię niczym literacki bohater Prusa, Stanisław Wokulski, który wychodząc ze stereotypu szlachetnie urodzonego dorobił się na handlu.
- Obecny kryzys ma różne oblicza: zatrzymanie pracowników w domach, ale także zatrzymanie dostaw półproduktów – choćby z Chin. Gospodarkę dotyka też załamanie popytu. Z oczywistych względów Polacy mniej kupują, a w branżach transportowej, turystycznej, czy eventowej działalność w zasadzie zamarła. Jednak w niektórych sektorach gospodarki popyt się nie załamał, a zapotrzebowanie na ich produkty i usługi wręcz wzrosło. Jeżeli tych firm nie dotknie przymusowa kwarantanna, to paradoksalnie właśnie teraz czeka je okres najlepszej koniunktury - wyjaśnia dr Sławomir Dudek, główny ekonomista Pracodawców RP.
- Wytwórcy środków sanitarnych i odzieży ochronnej nie mogą nadążyć z produkcją. Z kolei branża informatyczna może zyskać na zwiększonym zapotrzebowaniu na sprzęt, usługi i oprogramowanie do pracy zdalnej. Obronną ręką z kryzysu mogą wyjść także dostawcy półproduktów, które zastępują te wcześniej sprowadzane z Chin. 

Poszukiwane dobra rynkowe

Kwarantanna domowa sprawiła, że pilnie poszukiwane są rozwiązania zarówno ułatwiające pracę mobilną jak i życie rodzinne, zwłaszcza rozrywkowe.                       Gdy rzecz idzie o pracę, zyskują producenci i dostawcy aplikacji do komunikacji online, zwłaszcza wideokonferencji. Śledząc to co działo się i dzieje w Chinach wychodzących już z pandemii, największym hitem także w Polsce mogą być wirtualne przestrzenie do porozumiewania się z pracownikami.
Komputronik, który zamknął wszystkie swoje sklepy w galeriach handlowych w ostatnich dniach odnotowuje kilkudziesięcioprocentowy wzrost odwiedzin w swoim sklepie internetowym. Firma - właściciel najstarszego sklepu internetowego w Polsce, w ostatnich dniach odnotował wzmożony ruch na stronie.
- Wyraźnie widzimy wzrost odwiedzin naszej witryny, a także wzrost wartości koszyka zakupów. Wychodząc naprzeciw okolicznościom w jakich się znajdujemy przygotowaliśmy specjalny pasaż ze sprzętem do pracy zdalnej. Klienci mogą znaleźć w nim rozwiązania, które pozwolą na łatwą i efektywną pracę poza biurem. Wszystkie zamówienia realizujemy na bieżąco, nie ma żadnych obaw, że zamówiony towar nie zostanie doręczony mówi Karol Tokarski, dyrektor e-commerce w Komputronik.
Jak wynika z informacji Komputronik klienci szukają przede wszystkim laptopów, urządzeń do pracy zdalnej, akcesoriów, smartfonów, monitorów, a także oczyszczaczy powietrza.
Prawdziwe oblężenie przeżywają sklepy internetowe dostarczające artykuły spożywcze. W Warszawie, popularny sprzedawca frisco.pl przyjmuje w dniu 18 marca zlecania z realizacją 11 kwietnia. W czasach sprzed pandemii firma dostarczała już zakupy klientom nawet tego samego dnia.                                               

Zyskują firmy kurierskie i paczkomaty

Naturalnymi beneficjentami boomu na rynku e-commerce są oczywiście firmy dostarczające nabyte w sieci produkty - zarówbo kurierskie jak i np. InPost ze swoją siecią paczkomatów.
- Zdecydowanie zauważamy trend przenoszenia handlu do z offlinie do online. A co za tym idzie zauważamy silny wzrost popytu na nowoczesne usługi kurierskie. Odnotowujemy szczególne zainteresowanie klientów usługami paczkomatowymi, gdyż są one obecnie najbezpieczniejszą formą dostaw do zakupów. Nasi klienci chcą ograniczyć ryzyko kontaków z innymi osobami w tym z kurierami - mówi Wojciech Kądziołka, rzecznik prasowy InPost. I przypomina, że skrytkę w paczkomacie można otworzyć przy pomocy aplikacji w smartfonie co też zwiększa bezpieczeństwo osób odbierających przesyłkę.
InPost wykorzystuje koniunkturę i przyspiesza realizację swoich planów rozwojowych. Już teraz, wcześniej niż planowano firma wprowadza dostawy paczek także w weekendy. - Z uwagi na rosnące zapotrzebowanie na usługi Paczkomatowe w związku pandemią przyspieszyliśmy start nowej usługi „Paczka w Weekend” umożliwiającej dostawy do Paczkomatów także w soboty i niedziele, na zasadzie podobnej jak w każdy inny dzień tygodnia. Z uwagi na koronawirus do końca marca klienci, którym zależy na pilnym nadaniu lub dostawie paczki będą mieli możliwość skorzystania z weekendowej usługi bez żadnych dodatkowych opłat - deklaruje Wojciech Kądziołka. 
Oczywiście na panice rynkowej próbują też zarobić spekulanci. Są małe sklepy, które próbują wykorzystać sytuację dysktują ceny wyższe o kilkadziesiąt albo jeszcze i więcej procent niż przed pandemią. Na przykład w wielu małych zieleniach ceny polskich jabłek z 3 złotych skoczyły na 7. To jednak strategia na krótko, panika wcześniej czy później się skończy, bo nie ma racjonalnych przesłanek by żywności w Polsce zabrakło. A pamięć klienta jest długa. I konkurencja sieciówek - te z cenami nie zaszaleją, bo od razy słono za to zapłacą - Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów już na ceny ma baczenie.

Ruch w domu czyli lepsze gry niż filmy

W kategorii rozrywki już wygranym są firmy produkujące gry komputerowe. Spektakularny sukces w Chinach odnieśli twórcy gry „Dying Light” a tym samym oferująca ją firma Techland. Podobnie będzie w Polsce i w innych krajach europejskich oraz w Stanach Zjednoczonych. Jak pisze hollywoodreporter.com, powołując się na dane Verizon, zapotrzebowanie na gry wideo w USA w godzinach szczytu wzrosło o 75 procent, odkąd kwarantanna zaczęła obowiązywać w ubiegłym tygodniu. W tym samy czasie zainteresowanie streamingiem filmów i programów rozrywkowych wzrosło tylko o 12 proc., ogólny ruch w sieci był wyższy o 20 proc., a w mediach społecznościowych – o dziwo, nie odnotował w ogóle ruchu w górę!
Warto w tym miejscu pamiętać, że polska jest czwartym światowym eksporterem gier komputerowych na świecie.

Zyska, nie zyska

Są branże, które mogą skorzystać na koronawirusie, ale i dużo stracić. Przykładem jest rynek nieruchomości.
Krach na giełdach i innych rynkach finansowych każe szukać inwestorom innych sposobów oszczędzania i lokowania wolnych środków. Wymarzone wydają się nieruchomości. Tym bardziej, że pandemia opróżni mocno portfele części Polaków i będą musieli oni zrewidować swoje plany dotyczące zakupu własnego mieszkania na sięgnięcie po najem. Pojawi się więc dodatkowy popyt na i tak już bardzo rentownym segmencie rynku nieruchomości jakim są mieszkania pod najem.
Ale z drugiej strony może to być zagrożenie. Jeśli inwestorzy nie zareagują w porę, ale wybiorą zwłokę i oczekiwania na spadek cen, przepowiednie o tzw. bańce na rynku mieszkaniowym mogą się ziścić.
.- Jeśli konsekwencje gospodarcze epidemii będą poważne i długotrwałe, to potencjalni kupujący zaczną obawiać się zaciągania kredytów na kilkaset tysięcy złotych, a banki jeszcze mocniej ograniczą finansowanie – uważa Jarosław Sadowski z Expandera.

Komentarze

Prześlij komentarz